Drugi w sezonie tytuł Matuszewskiego w ATP Challenger Tour
Drugie zwycięstwo w tym sezonie odniósł Piotr Matuszewski (Calisia Tenis Pro Kalisz). Zawodnik PZT Team razem z Australijczykiem Matthew Christopherem Romiosem wygrał w sobotę challenger w New Delhi rangi ATP 75. W finale pewnie uporali się 6:4, 6:4 z Niemcami Jakobem Schnaltterem i Markiem Wallnerem.
Polsko-australijski duet był rozstawiony z numerem trzecim. Na otwarcie otrzymali walkowera od Włocha Enrico Dalle-Valle i Portugalczyka Goncalo Oliveiry. Potem w ćwierćfinale wygrali z Indonezyjczykiem Muhammadem Rifqim Fitriadim i Japończykiem Ryukim Matsudą 6:4, 7:5, a w półfinale z Francuzami Constantinem Bittounem Kouzmine i Maximem Janvierem 7:6 (7-4), 6:1.
Matuszewski efektownie zakończył miesięczny cykl startów w Indiach, gdzie wystąpił w sumie w czterech imprezach rangi ATP Challenger Tour, w tym w trzech z Ramosem. Razem osiągnęli tam też półfinał w challengerze ATP100 w Bengaluru, a tam przegrali z Francuzami Constantinem Bittounem Kouzminem i Maximem Janvierem.
- Na pewno dobrze rozpoczął się ten sezon dla mnie, nawet bardzo dobrze. Z Karolem Drzewieckim od razu byliśmy domówieni na dwa turnieje i w obydwu byliśmy w finałach, w tym jeden wygraliśmy. W połowie stycznia byłem też już domówiony na występy w Indiach właśnie z Ramosem, ale na trzy starty, bo pierwszy turniej tam kolidował z jego występem w challengerze w Australii. Razem osiągnęliśmy najpierw dwa tygodnie temu osiągnęliśmy półfinał, a na koniec cyklu odnieśliśmy zwycięstwo, w dodatku zrewanżowaliśmy się tym Francuzom i to również w półfinale. Żałuję trochę, że dwa razy przegrałem z mocna parą z Indii Saketh Myneni i Ramkumar Ramanathan w pierwszych rundach w Pune i w Chennai. Uważam, że to był najmocniejszy debel w tych wszystkich turniejach. Szkoda, bo przynajmniej jeden z tych meczów mógłby się zakończyć inaczej - ocenił Matuszewski.
W styczniu Piotr w parze z Karolem Drzewieckim (WKS Grunwald Poznań) triumfował w challengerze ATP75 w portugalskim Oeiras, a tydzień później był w finale większej imprezy z tego cyklu ATP100 na Teneryfie.
- Mogę teraz wracać do domu szczęśliwy, bo nie byłem w nim od prawie dwóch miesięcy, od drugiego tygodnia roku spędzonego w Portugalii. Wreszcie trochę odpocznę, bo mam pewne problemy z nadgarstkiem, więc muszę go doprowadzić do składu i ładu, żebym mógł znów grać już pod koniec marca już na kortach ziemnych. Dlatego też muszę przejść na "mączkę", potrenować na niej. Najprawdopodobniej będziemy na niej grali dalej razem z Ramosem, no i zobaczymy jak nam się dalej ta współpraca potoczy - dodał Matuszewski.
Już w poniedziałek Piotr awansuje z 124. na najwyższą w dotychczasowej karierze 114. pozycję w deblowym rankingu ATP Tour, w którym z Polaków wyżej notowany od niego jest tylko Jan Zieliński (PZT Team/CKT Grodzisk Mazowiecki) - w poniedziałek będzie co najmniej 22. na świecie.
Fot. Dehli Open.