WTA Finals - Świątek uległa Gauff w dwóch setach
Wiceliderka rankingu tenisistek Iga Świątek przegrała we wtorek 3:6, 4:6 z trzecią na świecie Amerykanką Coco Gauff w drugiej kolejce spotkań w Grupie Pomarańczowej kończącego sezon turnieju WTA Finals. Polka musi w czwartek pokonać w Rijadzie inną zawodniczkę z USA – Jessicę Pegulę, która ma na koncie dwie porażki bez zdobytego seta.
O drugie miejsce premiowane awansem do półfinału wiceliderka rankingu tenisistek będzie korespondencyjnie prowadzić z Barborą Krejcikovą, którą ograła w trzech setach w niedzielę. Czeszka zagra z Gauff.
Tegoroczny WTA Finals jest sporym wyzwaniem dla Świątek, która od 4 września nie rozegrała żadnego meczu w Tourze. Podczas dwumiesięcznej przerwy zrobiła sobie krótkie wakacje, dużo czasu poświęciła na regenerację fizyczną i treningi na korcie, ale też zmieniła tenisowego trenera z Tomasza Wiktorowskiego na Belga Wima Fissetta. Opuściła dwa duże turnieje rangi WTA 1000 w Azji, co kosztowało ją utratę fotela liderki rankingu na rzecz Aryny Sabalenki.
Po takim okresie trudno o ogranie turniejowe i pewność uderzeń, a wszystkie pozostałe uczestniczki imprezy rozgrywanej po raz pierwszy w Rijadzie są wciąż w Tourowym rytmie. Dlatego większość komentatorów była dość ostrożna w typowaniu zwyciężczyni pojedynku Świątek-Gauff. Na pewno na korzyść Igi przemawiał fakt, że w poprzednich spotkaniach z Amerykanką poniosła tylko jedną porażkę, a wygrywała z nią dotychczas już 12 razy.
We wtorek już w trzecim gemie Polka znalazła się w poważnych tarapatach, ale ostatecznie po obronie trzech „break pointów” udało jej się wyjść na 2:1. Ponownie wyszła z opresji w piątym, a tym razem rywalka wypracowała tylko jedną szansę, obejmując prowadzenie 3:2.
Jednak w miarę upływu czasu rysowała się lekka przewaga Gauff, która z większą łatwością utrzymywała swoje podanie. Na dodatek w siódmym gemie udało jej się przełamać Igę (do 15).
Prowadząc 5:3 Coco odskoczyła na 40-15 przy serwisie przeciwniczki, a chwilę później wykorzystała drugiego setbola, po 52 minutach gry. Potem przedłużyła jeszcze serię wygranych hemów do pięciu, ale zanim wyszła na 1:0 w drugiej partii musiała obronić dwa „break pointy”.
Trzy kolejne wybroniła w trzecim gemie, ale przy czwartym była bezradna i to Świątek objęła prowadzenie 2:1, by chwilę później stracić własne podanie bez zdobycia choćby punktu.
Przy po dwa Polka nie wykorzystała jednej okazji do odrobienia straty, ale potem zdołała wyrównać na 3:3 wychodząc obronną ręką ze stanu 15-40 przy własnym podaniu. Wygrała wówczas pięć następnych wymian.
Zaraz po tym byliśmy świadkami obustronnych przełamań do 15, ale co najważniejsze, od prowadzenia 4:3 Świątek nie zdołała już wywalczyć gema. Za to Amerykanka bez straty punktu utrzymała serwis w dziewiątym gemie, a w dziesiątym od 30-40 zdobyła trzy ostatnie punkty, wykorzystując pierwszego meczbola po godzinie i 48 minutach gry.
Polka wróciła do gry po dwumiesięcznej przerwie w startach w niedzielę. Wówczas w pierwszym meczu Grupy Pomarańczowej pokonała 4:6, 7:5, 6:2 Barborę Krejcikovą, dopiero 13. w klasyfikacji WTA. Czeszka udział w mastersie zawdzięcza zwycięstwu w wielkoszlemowym Wimbledonie, które pozwoliło jej z „dziką kartą” zająć ósme i ostatnie miejsce wśród uczestniczek rywalizacji w Rijadzie. Na dodatek wciąż ma szansę na drugie miejsce i awans do półfinału.
W pojedynku poprzedzającym starcie Świątek z Gauff, Krejcikova zdecydowanie pokonała drugą z Amerykanek Jessicę Pegulę (nr 6.) 6:3, 6:3. Mecz trwał zaledwie 70 minut i tylko do stanu 3:3 w pierwszym secie był wyrównany. Pochodząca z Buffalo 30-latka ewidentnie była we wtorek niedysponowana i popełniała mnóstwo niewymuszonych błędów. Z kolei Czeszka świetnie serwowała, mimo że na ramieniu miała założony specjalny rękaw.
Krejcikova odniosła pierwszą wygraną w Rijadzie, a Pegula doznała drugiej porażki i nie liczy się już w rywalizacji o półfinał. Ale może jeszcze pokrzyżować plany Igi w kwestii obrony tytułu wywalczonego przed rokiem w Cancun, jeśli sprawi niespodziankę na pożegnanie z imprezą.
Ale nawet wygrana Świątek z Amerykanką bez straty seta nie da jej jeszcze awansu do półfinału bo tu musi jej pomóc Gauff i pokonać Krejcikovą. Natomiast jeśli lepsza okaże się Czeszka, to wtedy trzy zawodniczki będą miały na koncie po dwa zwycięstwa i decydować będzie lepszy bilans setów. Ten scenariusz jest niekorzystny dla Igi, która w tej chwili ma bilans 2-3, więc może go poprawić jedynie na 4-3.
Czeszka ma obecnie 3-2, więc w razie pokonania Coco, może go zmienić na 5-2 lub 5-3. Za to Amerykanka, która jeszcze nie straciła seta, w najgorszym razie zakończy rywalizację Round Robin z bilansem 4-2 lub 5-2.
Fot. WTA.